29 kwietnia 2010

Zero to też wybór

Zero to też wybór
Dzisiaj ustosunkuję się do aktualnej sytuacji politycznej poprzez pryzmat artykułu autorstwa pana Tomasza Daleckiego (http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/5679/). Coraz większymi krokami zbliżają się wybory o to, kto zasiądzie na fotelu tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego. Przyspieszony tryb wyścigu szczurów nie wróży nic dobrego dla mniej znanych i lubianych przez lud polityków, o takich postaciach jak pan Janusz Korwin Mikke nie wspominając. Zapowiada się, iż jak zwykle wygra zło - czemu wcale się nie dziwię i nie oczekuję jakiejś nagłej zmiany w tej d***kratycznej farsie. Lecz nie o tym chciałbym napomknąć, gdyż bardziej niż wybór między jedynką czy dwójką, białym czy czarnym interesuje mnie powstrzymanie się od głosowania na jakiegokolwiek kandydata - pominięte ku memu zdziwieniu przez autora tekstu ze strony głównej KZM. Powstrzymanie się od dokonania aktu wyboru, a raczej - i bardziej adekwatnie - zagłosowanie na nikogo, jest wg mnie wielce ważnym instrumentem d***kratycznym. Jednym z niewielu przybliżających ten zidiociały ustrój do systemu wolnorynkowego, w którym to konsumenci nie kupując dóbr lub nie korzystając z usług danego producenta, okazują swe niezadowolenie z jakości tychże dóbr lub usług (i nawet świadomość jednostronności tejże relacji - pensje polityków bowiem są niezależne od jakości ich pracy - zdania swego nie zmienię).

Nie głosując na tzw. mniejsze zło (które w istocie zbyt często okazuje się być w rzeczywistości złem nie lepszym od innych) - nie wspierając kandydata, którego poglądy są niekiedy skrajnie sprzeczne z tym, co głosi nasz pierwotny ulubieniec - pokazujemy, iż zaistniała w danej chwili wyborcza konfiguracja wcale nas nie satysfakcjonuje. Wyrażamy po prostu to, co leży nam na sercu (duszy, wątrobie, w głowie etc.) oraz utwierdzamy się w naszej pierwotnej preferencji. Co więcej, pokazujemy wielki środkowy palec obecnemu systemowi, który przeto chcielibyśmy zmienić. Tak, tak.. może to się zdawać naiwne, lecz zaznaczam - ja nie proponuję jakiegoś masowego bojkotu wyborczej szopki czy czegoś podobnego - a wskazuję na trzecią, zgoła rozsądniejszą możliwość poza złem nie lepszym niż inne, czyli wyborem poprzez nie wybieranie.

10 kwietnia 2010

Dzisiaj o poranku rozbił się samolot, na którego pokładzie znajdowali się min. JE Prezydent Lech Kaczyński z żoną, jego ministerialna świta oraz przedstawiciele licznych instytucji na rzecz ofiar Katyńskich.

Jest to tragedia, jak każda nagła i niespodziewana śmierć. Śmierć nie będąca spowodowaną przez naturalne czynniki, choć nijak nie niweluje to statusu utraty życia przez starość, choroby etc.

Ale przechodząc do rzeczy - media trąbią wszem i wobec, jak wielką i ogromną tragedią jest odejście tak wielkich ludzi, co domaga się wręcz sprowadzenia do pionu, choć jeszcze za mało czasu minęło. Związku z czym chciałbym.. nie, apeluję - mimo wszystko - o zdrowy rozsądek.

Drodzy Państwo, życie jest życiem, czy to Prezydenta, czy Posła, czy rektora uczelni o nie wiem, jak wielkim prestiżu. Wobec Boga i Jego sądu wszyscy jesteśmy ostatecznie równi.

Choć nie zgadzam się z poglądami śp. Lecha Kaczyńskiego i jego administracji, i ostatnią rzeczą, jaką bym powiedział o jego kadencji, to to, iż była korzystna dla Polski - to jako człowiekowi należy mu się szacunek i będę się modlił o przychylniejszy dla niego wyrok.

Tak więc, w intencji WSZYSTKICH ofiar porannego wypadku oraz wszystkich pozostałych, którzy odeszli z tego świata:

Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie,
a światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym.
AMEN,


[*]