20 grudnia 2010

Etatyzm i anarchizm - szkic

Pozwolę sobie na wstęp do wstępu do klasyfikacji doktryn politycznych.

Pozwolę sobie na więcej przyjmując za główne kryterium podziału stosunek tychże do ["istnienia"] państwa lub rządu.
Tak więc naprzód nasuwają się dwa, skrajnie odmienne bieguny: etatyzm i anarchizm[1].
Do pierwszego KIERUNKU można by zaliczyć takiej grupy czy też "gatunki": komunizm, socjalizm, konserwatyzm, liberalizm etc. Schodząc szczegółowiej można by wyróżnić w każdej z tych grup inne podgrupy, np. z komunizmie: stalinizm, leninizm, trockizm; w liberalizmie: socliberalizm, konliberalizm, liberalizm klasyczny etc.
Do drugiego zaś będą należały - zasadniczo - te same nazwy, czyli komunizm, socjalizm czy libertarianizm, choć będą one już antyrządowe, tzn. anarchistyczne. A zatem w ramach anarchistycznego komunizmu: bakuninizm etc. etc.
Problemem może okazać się jednoznaczne umiejscowienie minarchizmu (w ramach samego tylko libertarianizmu), lecz to nie musi koniecznie być powodem, dla którego powinniśmy obalać całą moja propozycję.














[1]Od Greckiego "an arche" - brak, absencja władzy, scentralizowanego aparatu agresji czy przemocy (interpretacja Stefana Molyneuxa).

16 grudnia 2010

Contesto

Do liberałów, konserwatystów, minarchistów oraz innych etatystów[1]

Przyklejenie siebie do establishmentu. No i po co? Żeby stworzyć kolejną świnie przy korycie, bo chyba nie łudzisz się, że cokolwiek możesz zrobić dla idei? Załóżmy nawet, że uda Wam się przeforsować jakiś zapis, tj. obcięcie wydatków na biurokracje. Nie trzeba wróżbity, by domyślić się, iż taka zmiana zaraz spotka się z silną reakcją biurokratów. Ale ich można będzie - w imię wyższych ideałów i Chrystusa Pana - rozjechać czołgami. No to pozostaje problem kadencyjności. Kadencja mija, a następcy przywracają to, coście z takim trudem wprowadzili. I ten sam schemat można zastosować do innych działań w ramach systemu parlamentarnego. Przewrót paramilitarny? Noo.. super, Chrystus byłby z was dumny! Zawsze chciał przeto takiego wyznania wiary czynem, a że ofiary w ludziach? E tam, a że całkowicie zatracenie pierwotnego sensu? E tam.. Bóg rozpozna swoich, żeby się chciało powiedzieć.

Jestem katolikiem, nie wiem czy konserwą, jeśli już, to nie zakutą konserwą. I nie powiem, bym popierał pomysły [i]wyprawa na podbój Somalii[/i]. To też trochę chybiony pomysł, choć zawiera w sobie ziarnko słuszności. Otóż zamiast liczyć na cuda polityki, trzeba wprowadzać libertarianizm, społeczne panowanie Chrystusa or just wolność - własnym życiem; żyjąc tak, aby dawać przykład. Czy to jest skuteczne? Na pewno nie na krótką metę. Ale wg mnie najbardziej realne i zgodne z aksjomatami.



[1]Mianem etatystów zaliczam ogół osób o poglądach, które zakładają bądź afirmują [i]istnienie[/i] bądź działanie państwa rozumianego jako taka instytucja, która swą pozycje względem innych osób, wymusza siłą i przemocą. Por. M.N. Rothbard, H.Hoppe czy A.J. Nock.

11 grudnia 2010

Coś

Kto stoi, ten cofa się.
Kto cofa się, ten nie idzie do przodu.
Iść do przodu trzeba, by aby nie stać w miejscu i nie cofać się.

Słowa mają znaczenie. Świat r e a l n i e i s t n i e j e.
Poznanie rodzi myślenie.
Myślenie rodzi pojęcia.
Pojęcia wchodzą w skład sądów.
Na sądach i poprzez sądy - działamy, wybieramy, postępujemy.
Byt i transcedentale.
Transcendentale służą nam do wyrażania się o b y c i e.
Odrębność, jedność, realność, prawda, dobro, piękno.

Prostota, której nie zauważamy.
Filozofia to kontemplacja, a nie bełkotanie o bełkocie; myślenie o własnych myślach.

4 grudnia 2010

WNP - rozdział I - legenda - Saga I

Droga do dojo (domu treningowego) Mistrza była długa, kręta, niekiedy wąska i stroma; prowadziła przez gęsty, o mieszanej nomenklaturze, las; następnie góry i liczne przepaście z licznymi mostkami, których stan był taki, że cudem można było nazwać ich pokonanie w jednym kawałku. Lecz po wielu godzinach wędrówki, nasi dzielni młodzieńcy doszli do celu. Przed nimi rozpościerała się pusta przestrzeń: kamienista, pozbawiona większej roślinności dolina, której środek wieńczyła mała acz przystojna chałupka (trochę w stylu japońskim, trochę europejski, trochę polskim). Na powitanie gościa nie wyszedł nikt. Poczekał chwilę - powiedział Mario podrapawszy się w głowę wchodząc do środka. Camilo zaczekał na gangu, lecz nie poczekał długo, gdyż wtem zainteresowały go dziwne odgłosy dobiegające zza domu. Zdążył tylko wystawić nosa, a już był go stracił od przelatującego z ogromną prędkością kawałka drewna. Okazało się bowiem, iż za chałupą Mistrza trenowała jakaś dziewczyna. Miała czarne jak nocy włosy do pasa, choć zawinięte w koki - wyraźnie po to, by nie przeszkadzały jej w czasie walki; poza tym, nosiła na sobie strój podobny do kimona karateki lub ninjy w rozmiarze akurat eksponującym jej bardzo kobiecą sylwetką. Camilo wpatrywał się w ten urokliwy obrazek. Lecz nieznajoma zauważyła jego obecność. A jej reakcja była a taka, że prawie odruchowo kopnęła w stronę Camilo kawał ostrego badyla. I gdyby w tym samym momencie Camilo nie zareagował na nawoływanie Mario, był mógł nie licho coś stracił. Dziewczyna wróciła do swoich zajęć.

Mistrz Kampeon przywitawszy się z gościem, który zdążył już poznać sytuacje, w jakiej się znalazł, zapytał go: -To nie będzie łatwe. To nie będzie łatwa walka. Zapewne nigdy w swoim życiu jeszcze nie walczyłeś z ten sposób, ani nawet nie słyszałeś o ********* [ichniejsza technika obrony i ataku). Stawka jest ogromna. Nie możemy Ciebie prosić o coś, co jest poza Twoimi możliwościami. Możliwe, bardzo prawdopodobne, iż utracisz przy tym życie, dlatego nie możemy Ciebie prosić, ani przekonywać byś brał w tym udział. Doprawdy, nie jest to Twoja walka; Nastała chwila ciszy, którą nagle przerwało wtargnięcie czwartej osoby. Była to dziewczyna z tamtej chwili. -O, Alicia, już skończyłaś trening? - oparł Mistrz. Po chwili zakłopotania, wszyscy zostali sobie przedstawieni. Nagle Camilo wstał: -Nie przejdę obok tego co się dzieje. Chcę walczyć, pomóżcie mi walczyć - rzekł zdecydowanie. Mistrz uśmiechnął się tajemniczo i odparł: -Doskonale. Od jutra rana zaczynasz trening poza nadzorem Alicii.

Tymczasem, kilkaset metrów nad nimi, pojawiła się pewna znajoma złowroga postać.

Czy Camilo sprosta czekającemu go treningowi? Na czym będzie polegał ów trening? I co oznacza pojawienie się złowrogiej postaci w pobliżu?