Z ubolewaniem przyglądam się jak niektóre osoby w młodym wieku (ledwie kilka lat różnicy ode mnie) padają ofiarą pewnej dziwnej neoplatońskiej zarazy. Paradygmatowi skrajności za wszelką cenę, nawet za cenę zdrowego rozsądku. Być może mylę się, częściowo powinienem to rozumieć, gdyż sam niedawno znajdowałem się pod wpływem takiej zarazy.
Aczkolwiek w końcu przejrzałem na oczy dzięki powolnemu, lecz stopniowemu naporowi logicznej argumentacji kilku osób, którym jestem bardzo wdzięczny. Prawdopodobnie nic by z tego nie wyszło, gdyby nie specyfika mego własnego umysłu, który jest raczej umysłem dociekliwym, choć niekiedy padającym w ramy dogmatyzmu.
Aczkolwiek w końcu przejrzałem na oczy dzięki powolnemu, lecz stopniowemu naporowi logicznej argumentacji kilku osób, którym jestem bardzo wdzięczny. Prawdopodobnie nic by z tego nie wyszło, gdyby nie specyfika mego własnego umysłu, który jest raczej umysłem dociekliwym, choć niekiedy padającym w ramy dogmatyzmu.
Geneza
Jak to się stało, że w ogóle zostałem zarażony? Otóż widzę jedną tylko przyczynę (poza swoim własnym intelektualnym lenistwem) - zły dobór autorytetów lub co gorsza brak tych właściwych. Pierwszą osobą, która stała się moim przewoźnikiem na drugą stronę medialnej propagandy był pan Janusz Korwin Mikke oraz niedługo potem pan Stanisław Michalkiewicz, których teksty czytałem z wielką entuzjazmem. Jednak obaj publicyści, co by nie powiedzieć inteligentni, nie znają pojęcia umiaru i rozróżnienia między rzeczywistością a wirtualnością. Zapewne jest to dolegliwość życia pod naprawdę ostrą cenzurą PRL. Tak jak weterani wracający z wojny w Wietnamie, tak nasi drodzy 'konserwatywni liberałowie' cierpią na syndrom nadgorliwej ostrożności.Co do wiedzy stricte naukowej (ekonomicznej), to źródłem tejże był zawsze pan Janusz i jego blog. Ale zdawkowe wyliczenia lub autorytarne skróty myślowe nie wystarczą dla młodego i głodnego wiedzy czytelnika. Co dalej? Zasadniczo widzę dwa wyjścia: 1. Porzucenie korwinizmu umiarkowanego na rzecz mainstreamu i akceptacji ogółu.. lub 2. Popadnięcie w jeszcze większy korwinizm i odcięcie się od reszty świata na zawsze..
Teoretycznie pozostaje jeszcze trzecia droga - michalkiewiczyzm, tylko wtedy można popaść w dziwną mieszankę konspiry przeciw Bogu ducha winnym Niemcom. Kto wierzy w pełną trzeźwość umysłu pana Stanisława jest proszony o udowodnienie tu i teraz, że pan Bartoszewski został odznaczony w Bawarii (czy innym landzie) za popieranie Organizacji pani E. Steinbach.
Można by wymieniać w nieskończoność, ale niczemu to nie posłuży.
Recepta
Na razie czekam aż coś przyjdzie mi do głowy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz