1 listopada 2013

Las



Las, co jesiennym spowił mnie
powietrzem.
Przypominając wspomnień garść
bez liku.
O mym życiu barwnym i głośnym,
ale także radosnym, 
którego nie żałuję ani minuty.

Żałować mógłbym tylko,
że  jak Byron nie walczyłem,
nie hulałem po świecie
pełnym przygód i miłostek.

Mój świat malutki, prościutki jest,
jak las...
Ten sam, w którym jestem;
po którym się przechadzam,
czytując poezję.

W myślach układając swoją, 
szukając natchnienia tych
wielkich wieszczów,
co już dawno odeszli,
zmarli, zginęli..

Choć w moim lesie
wciąż na nowo, jak żywi,
gdy ich tylko odtworzyć znów
zechcę.

Mrok już tylko przykrywa mą wizje,
mój wzrok, moje oczy,
lecz dusza ma nadal do Światłości
dąży.

Tylko wiewiórka skacze tu i tam,
wkoło mnie rada zaszczycić mnie
swoim jestestwem.

Mrok coraz silniej przedziera się
przez duszę;
Natury piękno trwa i trwać będzie,
choć ja tak bardzo związany
z tym ciałem, z tym jestestwem.
Bez oczu nie potrafię dostrzec
bez światła nic dla oczu nie ma,
do zobaczenia.

Światło tak potrzebne jest nam do poznania;
Czy to ze Słońca – boskiego dzieła,
czy z żarówki rąk ludzkich.
Bez Światła nic nie ma!?