8 lutego 2017

liczenie czasu

Czas leci, upływa. Zbliża się nieuchronnie moment sprawy, na której formalnie zostanie mi zasądzona kara za lipcowy wybryk. Otóż nawet przyznając, że zrobiłem coś niewłaściwego, to ekstrapolowanie tego na zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, a co za tym idzie na strefę legalności i nielegalności, jest wciąż kuriozalne. Ale załóżmy, że to się stało. Zostałem aresztowany z domu, włóczony prawie niczym zwierzę, poniżany i pogardzany, a potem przetrzymywany prawie dobę za kratkami aż do sprawy, na której bez obrońcy, zostałem skazany na areszt tymczasowy w prawdziwym więzieniu.. i po tym wszystkim przyjdzie mi płacić sumę ponad dwuletnich moich zarobków (nie uwzględniając moich bieżących wydatków na jedzenie i czynsz) podczas, gdy legislatorzy zarabiają tyle w miesiąc lub tydzień swojej "pracy"? Czy to ma być ta sprawiedliwość? Co więcej, jak czytam w uzasadnieniu swojego zawiadomienia, mam być przykładem zniechęcającym innych przed pisaniem na facebooku o nierealnych zagrożeniach. Ja jestem pełen zrozumienia dla takiego toku rozumienia, bo przyjąwszy już założenie, że mój wpis mógł być potraktowany poważnie, to należało dążyć wszystkimi możliwymi środkami do zapobieżenia tego zagrożenia, ale suma summarum każdy przypadek powinien być traktowany indywidualnie. Nigdy w życiu nie brałem kredytu i nie planowałem brać. Nigdy nie byłem bogaty, choć żyłem przyzwoicie, udawało mi się odkładać pieniądze do kieszeni na dodatkowe wydatki. tj. rower, na którym dojeżdżam do pracy, itp. Nie mam samochodu, ponieważ mnie nie stać ani na kupienie go, ani tym bardziej na jego utrzymanie. Nie żony, ani dzieci. Nie szlajam się po łóżkach. Żyję przyzwoicie. Niestety grożąca mi kara grzywny będzie dla mnie nieoczekiwanym "kredytem", którego nigdy nie chciałem zaciągać i z którego nie miałem żadnej przyjemności, bo za pieniądze pożyczone można sobie coś kupić lub wyjechać na wakacje (nigdy nie było stać na porządne tygodniowe wakacje i już nie będzie mnie stać). Czy to jest słuszne? Dostałem lekcję. Naprawdę! Szczerze, cóż więcej miałbym zrobić? Czyż nie dostałem już wystarczającej kary? Bądźmy rozsądni. Gdybym był prawdziwym psycho- lub socjopatą to nawet trzykrotność tej grzywny by mnie nie odstraszyła, a 3 miesiące aresztu byłyby zbyt krótkim terminem, aby uchronić innych przede mną. Obecna suma jest po prostu kosmiczna. Jako przyzwoity i moralny człowiek, w miarę zdrowy psychicznie, uczę się na błędach i działają na mnie straszaki. Ach, żebym to wcześniej wiedział, że zostanę aresztowany... za wpis na facebooku!? na którym lub piszą, co im ślina na język przyniesie! Czy są konsekwencje? Owszem - czasowe blokady kont lub pewnych funkcji na forum społecznościowym twarzo-książki. Ale nie pięciocyfrowe kary grzywny! W najgorszym razie można mieć skasowane konto. I tego się spodziewałem. Nie jestem mściwy, może zbyt łatwo zapominam. Czy taki ma być mój los? Czemu kodeks karny przestał być elastyczny? Czemu nie można zmniejszyć tej kary? Chociaż sprawiedliwie byłoby pozostać przy zawieszeniu jej. To by było skuteczne. Bałbym się ponownie publikować choćby zdanie ze słowem t... ! A tak, będę przez kilka lat spłacał jakiś kredyt, którego nie zaciągałem, wiążąc koniec z końcem bez perspektyw na wyjazd lub inwestycję, bo z czego, jak mi wejdzie komornik na pensję? Już nie mówiąc o emeryturze, której w tym kraju nie dostanę! Podczas, gdy łaskawi legislatorzy będą żyli w dostatku wciąż produkując swoje biegunki.