2 marca 2017

Post post post post

To jest mój blog. To jest moja tablica. Tutaj opublikuję, co jadłem na obiad, gdzie byłem na zakupach i z kim spędziłem noc (przespałem się). Potęga Social Media, a zwłaszcza doskonale rozwiniętego i przysposobionego do podobnych prywatnych publikacji F***booka. Miejsce wirtualnych spotkań na "czacie", dyskusji i debat bez końca (i puent, zwłaszcza sensownych), podrywów i wyskoków, prowokacji i ataków terrorystycznych. Tam każdy znajdzie coś dla siebie...

Lecz czy to aby nie przesada? Okazuje się, że nawet na F***booku obowiązują ograniczenia, tj. prawne. Choć nie ogranicza on prawa do dobrowolnego zrzeszania się, to jednak pewne sformułowania i słowa są zakazane i poddawane karom w postaci "banów". Więc pomimo, że forum Cukierberga pretenduje do bycia elastycznym narzędziem i środkiem komunikacji, to stosuje wybiórczą cenzurę uniemożliwiając tym samym naprawdę wartościową komunikację.

Dlaczego? Ponieważ naprawdę wartościowa komunikacja i dyskusja nie zna granic języka (no, przynajmniej jeśli mówimy o języku ludzkim). Merytoryczne argumenty wcale nie muszą być owiane w piękne i kulturalne słowa. Debaty polityczno-światopoglądowe wcale nie muszą wyglądać jak herbatki u króla Stanisława lub innego arystokraty, a nawet częściej przypominają uliczne bijatyki i solówki.

Dzieje się tak dlatego, że Prawda łączy się ze szczerością, a w zasadzie szczerość jest pochodną Prawdy. Przecież to wynika nawet z samej tylko definicji szczerości, która polega na tym, że treść wypowiadanych przez nas zdań jest adekwatna do naszych myśli, a Prawda to zawsze relacja adekwatności. Czy to Prawda języka, czy bytu, czy poznania.

Właśnie z powodu najbardziej celne i trafne argumentacje mogą być oblepione w plugawy, oszczerczy, sarkastyczny, ironiczny, ohydny język. Co nie zmienia faktu, że będą prawdziwe. Czy nazwiemy kogoś pedałem, czy lewakiem, czy tym a takim, o ile naszą intencją będzie merytoryczne wypunktowanie błędów dyskutanta, to ludzka przyzwoitość zostanie nienaruszona niczym dziewicza błona "twojej starej".

Czy więc naprawdę powinniśmy się kryć z naszymi myślami? A jeżeli kogoś one rażą, a powinny, jeśli są słuszne, to czy bardziej będą razić one same, czy język w jaki zostały owinięte? Ponadto, jakże często słowa i wypowiedzi (zwłaszcza w mediach mainstreamowych i ich biernych widzów) są wręcz prowokujące do przekleństwa? Nie oszukujmy się i nie patyczkujmy się bowiem. Na wodolejstwo, propagandę i bzdury ubrane w wyszukane słowa od Armaniego nie ma rady. Na zawoalowaną sofistykę pana z tytułem naukowym państwowej uczelni nie ma sensu tracić czasu. Tolerancja ma swoje granice, a kreatywność nie znosi kompromisów.

Dlaczego zatem powinno się ograniczać wolność wypowiedzi? Czemu F***book nagminnie łamie wolność słowa ograniczając swój "content" do pseudo-filozoficznych obrazków aforystycznych (memów) nadużywanych przez przeciętnych użytkowników jako surogatów prawdziwej wypowiedzi (i nawiasem mówiąc - zabawne, że musiałem użyć zarówno nawiasu w sensie symbolu jak i słowa - czy niektórzy nie powinni przemyśleć zanim opublikują prywatny wycinek ze swojego życiorysu?).
F***book staje się powoli zbyt poważny dla ludzi niepoważnych i zbyt małostkowy dla ludzi poważnych.