21 lipca 2009

Wielka, nienazwana jeszcze przygoda. Prolog 0.1.

Wstaje nowy dzień, słońce unosi się nad linią horyzontu, a wcześniej ustawiony budzik sygnalizuje, iż do rozpoczęcia pracy pozostało (włącznie z dojazdem) - ni mniej, ni więcej - trzydzieści minut.
Nieubłaganie czas najwyższy, aby zjeść śniadanie, rozgrzać zastałe mięśnie oraz ochlapać ledwo co otwarte oczy zimną wodą prosto z kranu. Znowu. - pomyślał Camillus powoli odkrywając grubą kołdrę. Każdy poranek mijał mu podobnie: pobudka, praca, sen. Żeby tego było mało, praca, której nie znosił, bo polegała na pakowaniu i adresowaniu paczek do odbiorców podczas, gdy młody, nastoletni chłopak, miał znacznie większe ambicje. I co więcej, żądze przygód. W jego duszy, od kiedy tylko pamiętał, tkwiło głęboko tłumione przekonanie o jakimś "wyższym celu", "przeznaczeniu bohatera". Tym bardziej odczucie stawało się nieznośne, im głębiej Camillus wchodził w zastaną rzeczywistość, która oferowała mu namiastkę pragnień.
Lecz pewnego dnia, z pozoru niewiele różniącego się od poprzednich, chłopak ujrzał młodą, na oko dwudziestoparoletnią kobietę z długimi, zakrywającymi całą szyję, jasnymi włosami. Strój, w jaki była ubrana przypominał mu nieco te japońskiego kimona z mang, którymi swego czasu się interesował, choć nie do końca. Można było śmiało powiedzieć, iż owa tajemnicza persona wyglądała najzupełniej przeciętnie i oryginalnie zarazem. Było w niej coś pociągającego. Jakaś skrywana głęboko tajemnica, którą muszę odkryć. Niewiele myśląc, Camillus zaczął śledzić ujrzaną kobietę, czego nigdy dotąd nie czynił. Najciekawsze było to, że śledzona zdawała się jakby świadomie prowadzić gdzieś naszego bohatera..

Ciąg dalszy może nie nastąpić,

Brak komentarzy: