3 maja 2011

WNP - rozdział I - legenda - Saga I

Ceremonia przebudzenia została rozpoczęta. Główny kapłan nadawał jej tempo. Słowa, które wypowiadał, były powtarzane skrupulatnie i rytmicznie przez pozostałych wiernych. Było jasnym, iż są to słowa jakby modlitwy, zaklęcia.. Nastrój stawał się coraz bardziej mroczny, a powietrzu dało się wyczuć niepokój. Nie było to jednak niepokój normalny, jakieś zakłopotanie. Bez nadmiernej przesady można było by powiedzieć o Złu, które budziło się do życia wydając z siebie przy tym zapach nie do zniesienia. Camilo nie ukrywał swojego przerażenia. Był praktycznie bezradny, więzy, jakie splatały jego kończyny, były zbyt mocne, by mógł je choćby poluzować. Dodatkowo, jakby tego było mało, zaczął tracić siły. Z trudem trzymał resztki świadomości. Nagle, lecz niegwałtownie. Kapłan zmienił prędkość i częstotliwość słów. Czynił przy tym bardziej widoczne i znaczne ruchy dłońmi. Nawet nie spostrzegłszy się, Camilo przestał cokolwiek rozumieć. Ceremonia wyraźnie weszła w kulminacyjny etap. Kapłan podniósłszy głos przestał mówić w znanym Camilo języku. Prawie w tym samym momencie wokół ciała młodego bohatera pojawiła się złoto-biała poświata przypominająca płomień. Ów poświata było kradzioną w czasie ceremonii energią życiową Camilo. Energią potrzebną do pełnego przebudzenia Daemona.

Sytuacja byłaby niemalże beznadziejna, gdyby nie to, że ktoś rozwalił się sąsiednią ścianę. Wszystko działo się bardzo szybko. Zza chmury pyłu, jaki powstał na wskutek zniszczeń, wyłoniła się znajoma postać. Był to jeden z potwornych strażników, który właśnie przed chwilą został obezwładniony. Na jego ciele widać było nogę. Była to Agnes, która - tu nie trzeba geniusza ani filozofa by to stwierdzić - była przyczyną całego zamieszania.

Nie przerwawszy ceremonii Kapłan wydał rozkaz: - Brać ją, zabijcie ją, nie może nam przeszkodzić. W przeciągu kilku sekund cała sala zaroiła się od pozostałych orków uzbrojonych po zęby. Jednak z pozoru sytuacja bez wyjścia, taką nie była. Nie wiadomo bowiem skąd, pojawił także Mario. Powaliwszy na dzień dobry kilku orków, rozpoczął oficjalne walkę.

Brak komentarzy: